środa, 30 czerwca 2010

Anielskie trele...


Kolejna porcja anielskich zastępów. Od gipsowych, poprzez masy plastyczne, żywice a nawet metal. Aniołki nie tylko w postaci figurek, ale również na obrazkach rozsianych po całym domciu.








Ten aniołek, jak tylko zobaczyłam go w sklepie po prostu mnie "rozbroił"... podusia śnieżnobiała z koroneczką, materiał atłasowy z połyskiem, ozdobne poszycie... po prostu cudeńko!Jest malutki i w tym tkwi jego urok ..
Anielskie woreczki na wieszaczku na klucze...

Z trąbką... dla kibiców sportowych jak znalazł...hi...hi...
Te kupione w galerii... w rzeczywistości wyglądają przepięknie, towarzyszą mi już od dawna.
To cudo pochodzi z targu staroci... aniołek z doniczką. Niestety pewnego razu odpadła mu główka... nie miałam sumienia wyrzucić. Zakleiłam, podmalowałam i żyje swoim życiem ku pociesze domowników, gości no i roślin oczywiście. Tak na marginesie to może ktoś wie co to za roślinka w tej aniołkowej doniczce? Kupiłam zachwycona kwieciem i nie raczyłam zachować opakowania z nazwą.

Malutkie fioletowe kwiatuszki które kojarzą mi się z żagwinem... do ogródka czy do domku?

Mój dom pod skrzydłami anioła...


Na brak anielskich braci w mych skromnych progach narzekać nie mogę. Aniołków u mnie całe mnóstwo i będę starała się sukcesywnie je pokazywać. Ich pochodzenie jest różne. Jedne kupione, inne podarowane a jeszcze inne wykonane samodzielnie, jak np. ten powyżej. W okresie świątecznym większość z tych gipsowych aniołeczków sprzedałam na aukcjach charytatywnych i zostały mi tylko dwa, które do dnia dzisiejszego zdobią ściany w moim domciu... "pod skrzydłami anioła" - nazwa ani trochę nie jest przesadzona i żeby nie być gołosłownym któregoś pięknego dnia policzę ile tych aniołeczków mam. 
 
To już kolejne aniołeczki... czyli aniołek nie widzę, nie słyszę, nie mówię...
  

Te aniołeczki to prezencik...jak ktoś kolekcjonuje aniołki i zegary to z zakupem prezentu dla niego nie ma raczej problemu...
Ostatni którego chciałabym pokazać w tym wpisie to moja duma i chluba. Największy i chyba najbardziej mi bliski. Docelowo miał zdobić ogródek ale jak go zobaczyłam to już nie mogłam się z nim rozstać. Jest tak precyzyjnie odlany że gładząc go po włoskach, co często czynię wyczuwa się drobne szczelinki między poszczególnymi pasmami... to niesamowite! 

Ciężki i masywny ale przyjemność patrzenia na niego i podziwiania jest ważniejsza od bólu kręgosłupa który towarzyszy mi podczas przesuwania tego giganta jak odkurzam. W kolejnych wpisach przedstawię resztę mojej anielskiej świty...

niedziela, 27 czerwca 2010

Powróćmy jak za dawnych lat...

Jak za dawnych lat... i to w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż prace powstały już jakiś czas temu. Zamieszczałam je na poprzednim blogu i z każdą z nich związane są pewne wspomnienia. Tworzone pod wpływem nastroju, z zamiłowania i pasji pozostaną na długo w mojej pamięci mimo iż dawno już zmieniły właściciela. Tak więc coś dla moich nowych czytelników... moje małe dzieła "nadgryzione zębem czasu"...

Wspomnień czar w JYSK

No cóż... w JYSK promocja do 70% więc pognałam jak szalona w celu zbadania terenu. Skończyło się zakupie kolejnego zegara/ nie wiem już którego w mojej kolekcji, ale na pewno jednego z większych-40 cm śred... nie mogłam się oprzeć, oraz ramki...

Wpadł mi w oko również budzik... tylko gdzie go postawić?. Cena 10 zł.

Zegar dworcowy/ foto u góry/ zakupiłam już wcześniej  na allegro, no i oczywiście przepłaciłam, ale jest piękny mimo że zrobiony współcześnie- w JYSK w cenie okazyjnej-30zł.  Zrobiłam również tzw. " przyczajkę "- tak mawia mój synuś, na kolejny zegarek ale czy budżet domowy to wytrzyma?

Kursik-Romantyczny kuferek-Cafeart.pl


   

sobota, 26 czerwca 2010

W królestwie motyli... decoupage


Prace powstały już jakiś czas temu ale moja fascynacja motylkowa nadal trwa. Aktualnie zdobię metalową puszkę w zupełnie podobnym stylu. Jaki będzie efekt końcowy jeszcze nie wiem... wycięłam retro fotkę, potem spory kwiatek, gdyż miało to wyglądać w zamyśle jak motylkowa panienka na kwiatuszku. Co dalej nie wiem, ale będąc wierna mojemu postanowieniu że więcej malowania postaram się dorobić tło... dorobić to odpowiednie słowo, bo domalować to jeszcze za dużo powiedziane, ciągle się doskonale i wciąga mnie to coraz bardziej. Paleta barw to jak otwarta księga... 

W królestwie motyli...muzycznie

piątek, 25 czerwca 2010

Magiczne lampki


Zrobione jakiś czas temu lampioniki znów trafiają na tzw. decoupagową tapetę... szklaneczek po nutelli ciągle przybywa i trzeba coś z tym zrobić. Pracuję nad kilkoma rzeczami ale obiecałam sobie że będę zamieszczała  foto dopiero po całkowitym wykończeniu prac. Tak więc dzisiaj moje wcześniejsze wydzieranko-wyklejanki a także lampiony ozdobione koronką, które cieszyły się na moim poprzednim blogu niezwykłym powodzeniem. Wykonanie takiego koronkowego cudeńka trwa dosłownie moment a światełko jakie daje jest niezwykle nastrojowe. Gorąco polecam...koronek w pasmanteriach mnóstwo, można wybierać i przebierać.
Related Posts with Thumbnails